UWAGA: Portal dowcipas nie odpowiada za szkody i powikłania, które mogą być wynikiem długotrwałego śmiechu do rozpuku po przeczytaniu zamieszczonych tu dowcipów. Nie odpowiadamy także za straty kalorii utraconych w wyniku śmiechu (podczas śmiechu poruszanych jest około 60 mięśni) oraz za przyspieszenie powstawania zmarszczek mimicznych!
Jadą samochodem: mechanik, elektryk i informatyk. Samochód się zepsuł. Mechanik: Trzeba sprawdzić silnik. Elektryk: Nie, trzeba sprawdzić układ elektryczny. Informatyk: Nie! Trzeba wysiąść i wsiąść z powrotem!
Hrabia, słynny gawędziarz opowiada wśród grona przyjaciół jedna ze swoich licznych przygód. - Sarna, którą upolowałem była wielka i ciężka, wokół nikogo nie było, więc musiałem sam sobie z nią poradzić. Zarzuciłem jedna nogę sarny na lewe ramię, druga na prawe... W tym momencie hrabia został odwołany przez służącego do pilnego telefonu. Po chwili wraca i pyta: - Na czym to ja skończyłem? - Jedna noga na prawe ramię, druga noga na lewe ramię... - podpowiada chór przyjaciół. - A, już wiem - przypomina sobie hrabia - ach te Rosjanki, cóż to były za kobiety!!!
Przyjechała Hrabina, no i Hrabia postanowił zrobić małe BARA-BARA. Przygotował kolację, zrobił nastrój i dzięki udanym zagrywkom taktycznym wyladowali w łóżku. Jan stanął za kandelabrem (dla takich co nie wiedza to taki świecznik na patyku :-)), a Hrabia pracuje. Pracuje, pracuje, ale Hrabina kręci nosem, że robi to nie tak jak trzeba. Rozeźlił się Hrabia i kombinuje inaczej. Ale Hrabinie to też nie w smak. W końcu Hrabia się wściekł. Wstaje i bierze kandelabr od Jana i każe Janowi zadowolić Hrabine. Jan wskakuje i już po chwili Hrabina jęczy z rozkoszy. Na co Hrabia: - Widzisz, durniu, jak trzeba trzymać kandelabr?! Widzisz?!
Do przedziału wagonu kolejowego wchodzą trzy osoby: kobieta, młody mężczyzna i ksiądz. Zaczyna się długa podroż, wiec aby skrócić czas wszyscy wyjmują gazety, traf chciał, ze takie same i zaczynają rozwiązywać krzyżówkę W pewnej chwili odzywa się kobieta: - Czy któryś z panów może wie, co to może być: 7 pionowo, cześć ciała kobiety, na piec liter, pierwsza p, ostatnia a. - Pięta - odpowiada chłopak. - Eeee... czy ktoś z państwa ma gumkę? - pyta ksiądz.
W małej wsi ksiądz rozmawia z parafianką: - Doszły mnie słuchy, córko, że wczoraj wieczorem ktoś u was straszliwie przeklinał. Tak nie można, dzieci się gorsza, a jaki zły przykład dla sąsiadów. - Bardzo przepraszam, ale właśnie wybieraliśmy się do kościoła i mój stary nie mógł znaleźć książeczki do nabożeństwa.
Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy: - Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! - Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską. Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką: - Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! - Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska. Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu. - Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! - Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska. Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga. - Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność... - Głupcze!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!
Jedzie sobie ksiądz samochodem. Zatrzymują go dwaj policjanci: - Dokumenty, proszę! Ksiądz im daje dokumenty. - Proszę otworzyć bagażnik! Ksiądz otwiera. - Co ksiądz wozi? - Boiler do zakrystii. - Hmm.. Niech Ksiądz jedzie. Po chwili, policjant pyta się kolegę: - Ty! co to jest boiler do zakrystii? A drugi: - Nie wiem, to ty chodziłeś 2 lata na religię.